środa, 29 czerwca 2016

Ulubieńcy miesiąca: Czerwiec

Witajcie w pierwszym poście z serii: Ulubieńcy miesiąca!
Takie posty będą się pojawiały w środku lub na końcu danego miesiąca. No to... Zaczynamy!  :)

Książka

W sumie dość długo zastanawiałam się jaką książkę wybrać do ulubieńców. W końcu stwierdziłam, że tytuł ulubieńców książkowych czerwca może zyskać u mnie "Maybe Someday"
Przepiszę wam tekst z tyłu książki ze względu na to, że mogłabym za dużo zdradzić.
"On, Ridge, gra na gitarze tak, że porusza każdego. Ale jego utworom brakuje jednego: tekstów. Gdy zauważa dziewczynę z sąsiedztwa śpiewającą do jego muzyki, postanawia ją bliżej poznać.
Ona, Sydney, ma poukładane życie: studiuje, pracuje, jest w stabilnym związku. Wszystko to rozpada się na kawałki w ciągu kilku godzin. Wkrótce tych dwoje odkryje, że razem mogą stworzyć coś wyjątkowego. Dowiedzą się także, jak łatwo złamać czyjeś serce..."
Z całego serca polecam, płakałam kilka razy. Poza tym, mamy do tego piosenki, więc możemy czytać i przy okazji ich słuchać.
Zdradzę wam, że będzie niedługo recenzja :)

Gra

Możecie się śmiać - Pony Island. I nie, nie jest to gra o kucykach. Jest to dość fajna, wymagająca logicznego myślenia gra, która opowiada o... A zresztą, sami zagrajcie/zobaczcie na YouTubie!

Piosenka

Zapewne wielu z was ma swoją ulubioną piosenkę przez pewien okres czasu. Ja również taką mam! W tym miesiącu moje serce zajął Rollercoaster. Dlaczego? Pewnie dlatego, że kojarzy mi się z wakacjami, czasem wolnym. No i oczywiście jest mojego ukochanego, polskiego wykonawcy - Mrozu! :D Z całego serduszka polecam jej chociaż trochę posłuchać ♥ 

Film

 A teraz ciężki orzech do zgryzienia. Film. W tym miesiącu oglądałam dwa filmy, które są świetne. Niestety nie wiem, który wybrać. Więc dam dwa, a co. Jednym z filmów jest Lucy, który opowiada o dziewczynie, namówionej przez swojego chłopaka na dostarczenie przesyłki do "kogoś ważnego". Dalej, dowiedzcie się sami :). Drugim, oraz ostatnim filmem jest Iluzja, który ma drugą część. Prawdopodobnie ma/miała już premierę (idę, hehe :D). Opowiada ona o losach czterech "jeźdźców", czyli inaczej - Iluzjonistów. A jako iż nie chcę się tutaj rozpisywać, bo można to ciągnąć w nieskończoność - dowiedzcie się sami!

 Jedzenie

Zdecydowanie lody czekoladowe :D

No, więc na tym póki co kończymy ulubieńców. Macie pomysły na inne kategorie? Śmiało, piszcie! :)

wtorek, 21 czerwca 2016

Rozdział 4: Saksofon i jego właściciel.

Obudziłam się. Mam kaca.
Popatrzyłam przez chwilę na śpiącego Adama. Wygląda tak słodko..
... CO SIĘ DO CHOLERY DZIAŁO, ŻE LEVINE LEŻY OBOK MNIE?!
Chyba... Chyba nic nie zrobiłam, nie?
O mój boże, więcej tutaj nie nocuję.
Nie. Nie ma mowy.
- Witaj kotecku - czarnowłosy przetarł oczy i popatrzył na mnie. - Zdziwiona, że śpię z tobą?
- JESTEŚ STARYM, NIEWYŻYTYM ZBOCZEŃCEM! ZADZWONIĘ NA POLICJĘ! SKOŃCZY SIĘ TO DLA CIEBIE ŹLE!
- Hej, hej, stop. Ale ty wiesz, że mnie sama do tego namówiłaś? Ja chciałem grzecznie iść spać na kanapie, ale ty nie więc... Spełniłem twą prośbę!
Zbladłam.
Czyżbym... Tak się zachowała?
Możliwe.. Gdy jestem pijana jestem dziwną osobą. Uwierzcie mi. *Już uwierzyli, przecież czytali rozdział :p ~ Aut.*  
- Poza tym nic się nie działo, prawda? - podrapałam się po karku. Chłopak zaśmiał się krótko.
- Nie, póki co nie - mrugnął do mnie. - Bój się Boga, gdy ja będę pijany. Kto cię wtedy upilnuje przed upiciem? Lepiej żeby...
- Zamknij się! Nie będziesz upity w moim towarzystwie. Obiecuję ci to.
- A jeżeli ktoś mnie upije, to co będzie? Moja wina? - uniósł brew do góry.
- Oczywiście, że nie.
|12:40|
Dwadzieścia minut przed pierwszą przyszedł do Adama koleś z saksofonem. I to nie był zwykły koleś. Był... Przystojny. Tego ukryć się nie dało.
- Jesteś jego dziewczyną? - blondyn oparł się o framugę drzwi salonu. Mój współlokator był akurat w swoim pokoju, bo szukał ważnych dokumentów. Chyba on to wykorzystuje.
- Oczywiście, że nie! Co ty sobie myślisz? - skrzyżowałam ręce na piersiach i zerknęłam na swoją nogę. Niby miało być lepiej, ale nie było. Chociaż, czego się spodziewać jak wczoraj złamałam kostkę.
- Wiesz... Mieszkasz z nim, zachowujecie się dość podobnie. Przydałaby się Adamowi dziewczyna... Chociaż, jak będzie miał inną też nie będę narzekał - przybliżył swoją twarz do mojej. - Wiesz o co mi chodzi, prawda?
- Nie, jestem idiotką i nie wiem - powiedziałam, odsuwając się.
Niestety, zapomniałam, że krzesło nie ma oparcia i zleciałam. Kostka zaczęła mnie boleć jeszcze bardziej. Usłyszałam wbieganie po schodach.
- ROSE?! - Adam szybko wszedł do pokoju i patrzył raz na mnie, raz na saksofonistę. Widać, że był zdenerwowany. - Co jej zrobiłeś?
- Ja?... Nic! To ona sama upadła.
- Rose?
- Nie mogłam sama upaść. Przybliżyłeś się do mnie, ja się odsunęłam. Zapomniałam, że te krzesło oparcia nie ma - powiedziałam. Blondyn najwyraźniej był zaskoczony, że odważyłam się to powiedzieć.
Gdybym mogła, kopnęłabym cię tam gdzie trzeba
, pomyślałam.
|18:20|
Saksofonista sobie poszedł, uff. Nie miałam ochoty z nim siedzieć i wysłuchiwać, jakiej dziewczyny chce. Oj nie.
Na cały regulator puściłam sobie "Hit Me With Your Best Shot" połączone z "One Way Or Another" i powiem, że... Bardzo fajnie się to śpiewa, polecam z całego serca!
W trakcie śpiewania myślałam o trasie koncertowej na którą muszę pojechać z Levinem. Będę musiała:
a) Załatwić nam osobne pokoje
b) Spróbować się z nim nie kłócić
c) Powiadomić ochroniarzy o warunkach wejścia uczestników bez biletów.
To nie jest takie łatwe jak myślcie - nie, nie! Dobra. Poza pierwszym punktem wszystko powinno być łatwe.
POWINNO. Jak to będzie w praktyce - naprawdę nie wiem. Oby wszystko było łatwe.
- Zaśpiewasz ze mną duet na trasie koncertowej? Bardzo ładnie śpiewasz - Adam stał oparty o framugę drzwi. Miałam wielką ochotę go zabić.
- Nieładnie podsłuchiwać, panie współlokatorze. Nie uczono cię kultury? - uniosłam brew do góry. - Ach tak, przecież ty jej nie masz.
Adam szybko podszedł do mnie i pochylił się nade mną. Cholera, ten to ma tempo.
- Nie mam kultury, tak?
Przybliżył swoją twarz do mojej. Czułam, że się zarumieniłam i to...
- Ładnie się rumienisz, kotecku. Obym cię widział częściej taką! - zaśmiał się krótko.
Była to prawda.
Levine poczochrał mnie i poszedł na dół.
Zdążyłam za nim tylko krzyknąć:
- CHOLERNY DUPEK!

sobota, 18 czerwca 2016

Rozdział 6: Houston, houston, gry są niebezpieczne!



Postanowiłam zostać u Rozalii na noc. Dlaczego?
Miałam póki co dość swojego domu, a tutaj nikt mnie nie znajdzie. Przy okazji mogę sobie pewne rzeczy przemyśleć i „wyluzować” się.
Podłączając xboxa do gniazdka, poczułam jak ktoś kładzie na się na moich plecach. I nie myliłam się – była to Roza.
- Nie masz nic przeciwko by ktoś jeszcze przyszedł? Będziemy się cholernie nudzić same!
- A kogo ty chcesz zapraszać? – uniosłam brew i zrzuciłam z moich pleców blondynkę.
- Hmmm... A kogo byś chciała?
O nie, nie, nie. Ja to znam.
- Nie. Nie będziemy ich zapraszać.
Skrzyżowałam ręce na piersiach. Rozalia uniosła jedną brew, po czym zaczęła się śmiać i przy okazji tarzać.
- Nie będę ich zapraszać, coś ty. – Wykrztusiła ledwo przez śmiech. – Poza tym, skoro chcesz odpocząć od nich, to jest wiadome, że nie chciałabyś widzieć tych panów. Chodziło mi bardziej o Trudzię i Sophię!
- Pewnie, zaproś je! W tym czasie ja podłączę xboxa. Przynajmniej nikt mi nie przeszkodzi – zaśmiałam się, gdy zobaczyłam minę blondynki.
Gdzieś 15 minut po pójściu Rozalii zaczęłam okupować jej szafkę z grami, których było... Spoooro! Co nie powiem, że mnie nie cieszyło – jestem wielką fanką gier.
***
Powiem wam, że dziewczyny szybko przyszły, jak na mieszkanie oddalone o 15 kilometrów. „Maraton” gier zaczęłyśmy od Heavy Raina, który powiem, że był naprawdę wzruszający momentami. Tylko Sophia nie płakała, ale to raczej dało się przewidzieć. Na następny ogień poszedł horror – Until Dawn. Jednak nie dane było nam być same (to chyba i lepiej…). Rozalia, ciekawa kto (a raczej co) przyszedł otworzyła drzwi. I kogo tam zobaczyła? Oczywiście, że Kenta.
- Hej! Usłyszałem, że robicie sobie mini maraton gier, więc… Postanowiłem przynieść trochę! – pomachał nam przed nosem czterema grami.
Wow, ciekawe skąd dowiedział się, że mamy maraton gier. Popatrzyłam podejrzliwie na Rozalię, a ta odwróciła głowę. Miała nie mówić nikomu! A może to sprawka kogoś innego? Później ją spytam.
- No, to zaczynamy zabawę – Kent mrugnął do mnie i podłączył pada.
***
Wybaczcie, że taki krótki, ale...
Cisza przed burzą :)

sobota, 11 czerwca 2016

#TAG: Have You Fever Special.

Hej!
Dzisiaj tag "Have You Fever" czyli pytania zaczynające się od "Czy kiedykolwiek...?"! No to nie przedłużam, zaczynamy~!

1. Czy kiedykolwiek podobał Ci się ktoś kto był zajęty?

A bo to raaz.... To takie niesprawiedliwe, ale nevermind (:

2. Czy kiedykolwiek miałeś złamane serce?
Oczywiście... Niestety.
3. Czy kiedykolwiek byłeś za granicą?
Nie miałam okazji D:
4. Czy kiedykolwiek zrobiłeś coś ekstremalnie głupiego?
Ekstremalnie głupie rzeczy...
a) Zjadłam kredę
b) Prawie połknęłam korek od butelki
c) Jeszcze coś, czego nie powiem
d) Wszystko z powyższych


5. Czy kiedykolwiek przyjaciel wbił Ci nóż w plecy?
Dość dużo razy. Minimum pięć. (:

6. Czy kiedykolwiek śpiewałeś w klubie na karaoke?
Klubowe karaoke życieeem! :D

7. Czy kiedykolwiek umawiałeś się z kimś młodszym od Ciebie?
Lel, nie, nie wyobrażam sobie tego (pozdrawiam Julię xDD)

8. Czy kiedykolwiek przeczytałeś całą książkę w jeden dzień?
A pfff.. Oczywiście, że tak.


9. Czy kiedykolwiek napisałeś piosenkę?
Tak. Tylko, że amatorsko, niestety. No i był głupi tekst.
Trzeba jeszcze raz zacząć :D
----
Przepraszam, że krótkie, ale na więcej mnie nie stać ^^' Do zobaczenia!
(Niby Special...)

środa, 1 czerwca 2016

Rozdział 5: Impreza z Zacem Efronem.

Noga całkowicie wyzdrowiała, więc jest dobrze. Ale... impreza. Niestety. Wiecie, coś tam niby obiecałam i o. A według mojego ojca "muszę się wyszaleć", więc nawet nie było mowy o odmowie. Postanowiłam ubrać krótką, fioletową sukienkę, bo w końcu "impreza". Do tego wzięłam czarne buty na małym obcasie, żeby się nie wywalić jak będę udawała, że tańczę. Do tego nałożyłam dość lekki makijaż, ale nie powiem - dobrze mi wyszło! Włosy rozpuściłam, nie chciałam przy nich zbyt wiele kombinować. Pochodziłam trochę po domu by przyzwyczaić się do butów. Po chwili usłyszałam dzwonek. Wywnioskowałam, że to Levine, więc powolnym krokiem podeszłam i otworzyłam drzwi. Niestety (albo stety) - nie myliłam się.
- Hej Rose. Wyglądasz... pięknie - podrapał się po karku.
- Dzięki? Ty też niczego sobie, Adam - szturchnęłam go i uśmiechnęłam się lekko. On nie pozostał mi dłużny i odwzajemnił uśmiech.
- Więc idziemy, kotecku?
- Idziemy. I jeżeli znowu nazwiesz mnie "koteckiem" to ci coś zrobię, obiecuję.
- Już zaczynam się bać!
--Impreza--
Wchodząc do budynku byłam pewna obaw. West było dyskoteką znaną z wielu afer pomiędzy sławnymi gwiazdami. Pomińmy to, że ja jestem TYLKO i wyłącznie córką Rickiego Martina.
- Hej, kim ty jesteś? Nie widziałam cię wcześniej.
- Jest moją ostatnią miłością, ale póki co jesteśmy na etapie chłopak - dziewczyna. Tak pałamy do siebie miłością, że nie mogłem sam pójść na tę imprezę, więc wziąłem i ją - Levine uśmiechnął się i przytulił mnie od tyłu.
-  Dobra. Chcę potwierdzenia. Pocałujcie się.
O shit. O shit. NIE! Okej, Levine jest nawet przystojny, ale.... Nie! Po prostu nie!
- Hmm... Czemu nie - Adam odwrócił mnie w swoją stronę (tak w ogóle, ma nawet ładne oczy!) i pocałował.
Cholera, nie dziwię się, że tyle mu uległo. Całuje naprawdę świetnie... CHOLERA. Wolę nie myśleć dalej... Oderwaliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy.
- Życzę powodzenia! - dziewczyna uśmiechnęła się do nas i odeszła na bok.
Odwróciłam się do Adama i zarzuciłam mu ręce na szyję. Tak, wiem, jestem świetną aktorką!
- Kochanie, unikajmy takich sytuacji. Nie chcę tego powtarzać.
- Skarbie, ja tego nie przewidzę - przygryzł wargę. - Poza tym, widziałem, że ci się podobało. Jakby nie, oderwałabyś się wcześniej - na jego twarzy zagościł figlarny uśmiech.
Mam nadzieję, że się nie zarumieniłam. To było dość niezręczne.
- Jesteś idiotą. Zatańczymy chwilę? - zapytałam.
- Pewnie. Z tobą wszystko, kotecku! - puścił oczko do mnie.
Szybsze bicie serca. Pot. Świecący się parkiet. Głośna muzyka. Kolorowe światła. Już zapomniałam, jak to jest. Na "prawdziwej:" imprezie byłam... Dwa lata temu? Nauka przede wszystkim! Popatrzyłam dyskretnie na Adama. Głowę miał położoną na moim ramieniu, więc niezbyt wiele widziałam. Z punktu widzenia osoby trzeciej to było słodkie i w ogóle, ale mi było tylko ciepło. Z głośników płynęła dość żywa muzyka, a my... Cóż, za szybko nie tańczyliśmy.
-  Może trochę szybciej będziemy tańczyć? - zapytałam cicho. Levine wziął głowę z mojego ramienia.


- Psujesz chwilę – mruknął.  – Czy nie mogę cię uciszyć? Obiecuję, że nie będzie to brutalne.
- ... Czy ty naprawdę myślisz, że dam ci się co chwilę całować?! Ja chcę romantyczny pocałunek! Gwiazdy, zachód słońca lub wschód! Poza tym – wzięłam głęboki oddech i wyszeptałam – nie  jesteśmy razem.
Adam wydawał się zaskoczony tym co powiedziałam. Gdy się ocknął, wyjął telfon i coś sobie zapisał.
- Pójdę na chwilę do baru. Nigdzie się nie oddalaj, okej?
- Uch, nie mam dziesięciu lat.
- Ale jesteś pod moją opieką. Nie darowałbym sobie, gdyby coś ci się stało. Poczekaj, proszę – Levine pocałował mnie w czoło i poszedł w stronę baru.


Po odejściu chłopaka poszłam na dwór. On nie jest  taki straszny jak mówią. Po prostu... Trzeba z nim trochę dłużej pogadać. Nie żebym była jakąś specjalistką...
Nagle poczułam, że ktoś mnie obejmuje (czytaj trzyma ręce na moim tyłku). Czyżby... Tak szybko przyszedł i do tego się posunął?
- Hej mała – poczułam  dość intensywny zapach alkoholu. To nie był głos mego towarzysza. Głos Adama był sekso... Bardzo męski.
- Spieprzaj – syknęłam.
Wow, maca mnie Zac Efron po pijaku, wow, marzyłam o tym (czuj ten sarkazm).
-Przecież wiem, że tego chcesz... W końcu przyszłaś sama – wybełkotał.
Adam, gdzie jesteś?...

- Jestem tutaj z moim chłopakiem.  Kocham tylko jego, więc  - nie dokończyłam zdania.
Powodem było to, że Efron mnie pocałował. Próbowałam się wyrwać, lecz na marne. Na szczęście przyszedł mój wybawca i uderzył Zaca *BADA BADUUUM*. Pijaczyna osunęła się na ziemię, a Adam... Cóż, Adam dalej go bił, więc szybko  odciągnęłam go na plażę.

- Dziękuję, że... Tak szybko przyszedłeś. Nie wiem co bym zrobiła gdy...
- Oj tam, nic takiego – podrapał się po karku.  Poza tym, przecież cię uwielbiam, nie mogłem być  obojętny. Mam nadzieję, że dostanę nagrodę!
- A dostaniesz! – pocałowałam go w policzek. Jednak on, jak to cwaniak, przekierował całus w policzek na usta. I cóż, jakoś tak wyszło, że się dość długo całowaliśmy...
                                                                                  xxx
Kurczę, special walentynkowy, heh. Macie na dzień dziecka i się cieszcie. Pisałam w szkole :'')