środa, 1 czerwca 2016

Rozdział 5: Impreza z Zacem Efronem.

Noga całkowicie wyzdrowiała, więc jest dobrze. Ale... impreza. Niestety. Wiecie, coś tam niby obiecałam i o. A według mojego ojca "muszę się wyszaleć", więc nawet nie było mowy o odmowie. Postanowiłam ubrać krótką, fioletową sukienkę, bo w końcu "impreza". Do tego wzięłam czarne buty na małym obcasie, żeby się nie wywalić jak będę udawała, że tańczę. Do tego nałożyłam dość lekki makijaż, ale nie powiem - dobrze mi wyszło! Włosy rozpuściłam, nie chciałam przy nich zbyt wiele kombinować. Pochodziłam trochę po domu by przyzwyczaić się do butów. Po chwili usłyszałam dzwonek. Wywnioskowałam, że to Levine, więc powolnym krokiem podeszłam i otworzyłam drzwi. Niestety (albo stety) - nie myliłam się.
- Hej Rose. Wyglądasz... pięknie - podrapał się po karku.
- Dzięki? Ty też niczego sobie, Adam - szturchnęłam go i uśmiechnęłam się lekko. On nie pozostał mi dłużny i odwzajemnił uśmiech.
- Więc idziemy, kotecku?
- Idziemy. I jeżeli znowu nazwiesz mnie "koteckiem" to ci coś zrobię, obiecuję.
- Już zaczynam się bać!
--Impreza--
Wchodząc do budynku byłam pewna obaw. West było dyskoteką znaną z wielu afer pomiędzy sławnymi gwiazdami. Pomińmy to, że ja jestem TYLKO i wyłącznie córką Rickiego Martina.
- Hej, kim ty jesteś? Nie widziałam cię wcześniej.
- Jest moją ostatnią miłością, ale póki co jesteśmy na etapie chłopak - dziewczyna. Tak pałamy do siebie miłością, że nie mogłem sam pójść na tę imprezę, więc wziąłem i ją - Levine uśmiechnął się i przytulił mnie od tyłu.
-  Dobra. Chcę potwierdzenia. Pocałujcie się.
O shit. O shit. NIE! Okej, Levine jest nawet przystojny, ale.... Nie! Po prostu nie!
- Hmm... Czemu nie - Adam odwrócił mnie w swoją stronę (tak w ogóle, ma nawet ładne oczy!) i pocałował.
Cholera, nie dziwię się, że tyle mu uległo. Całuje naprawdę świetnie... CHOLERA. Wolę nie myśleć dalej... Oderwaliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy.
- Życzę powodzenia! - dziewczyna uśmiechnęła się do nas i odeszła na bok.
Odwróciłam się do Adama i zarzuciłam mu ręce na szyję. Tak, wiem, jestem świetną aktorką!
- Kochanie, unikajmy takich sytuacji. Nie chcę tego powtarzać.
- Skarbie, ja tego nie przewidzę - przygryzł wargę. - Poza tym, widziałem, że ci się podobało. Jakby nie, oderwałabyś się wcześniej - na jego twarzy zagościł figlarny uśmiech.
Mam nadzieję, że się nie zarumieniłam. To było dość niezręczne.
- Jesteś idiotą. Zatańczymy chwilę? - zapytałam.
- Pewnie. Z tobą wszystko, kotecku! - puścił oczko do mnie.
Szybsze bicie serca. Pot. Świecący się parkiet. Głośna muzyka. Kolorowe światła. Już zapomniałam, jak to jest. Na "prawdziwej:" imprezie byłam... Dwa lata temu? Nauka przede wszystkim! Popatrzyłam dyskretnie na Adama. Głowę miał położoną na moim ramieniu, więc niezbyt wiele widziałam. Z punktu widzenia osoby trzeciej to było słodkie i w ogóle, ale mi było tylko ciepło. Z głośników płynęła dość żywa muzyka, a my... Cóż, za szybko nie tańczyliśmy.
-  Może trochę szybciej będziemy tańczyć? - zapytałam cicho. Levine wziął głowę z mojego ramienia.


- Psujesz chwilę – mruknął.  – Czy nie mogę cię uciszyć? Obiecuję, że nie będzie to brutalne.
- ... Czy ty naprawdę myślisz, że dam ci się co chwilę całować?! Ja chcę romantyczny pocałunek! Gwiazdy, zachód słońca lub wschód! Poza tym – wzięłam głęboki oddech i wyszeptałam – nie  jesteśmy razem.
Adam wydawał się zaskoczony tym co powiedziałam. Gdy się ocknął, wyjął telfon i coś sobie zapisał.
- Pójdę na chwilę do baru. Nigdzie się nie oddalaj, okej?
- Uch, nie mam dziesięciu lat.
- Ale jesteś pod moją opieką. Nie darowałbym sobie, gdyby coś ci się stało. Poczekaj, proszę – Levine pocałował mnie w czoło i poszedł w stronę baru.


Po odejściu chłopaka poszłam na dwór. On nie jest  taki straszny jak mówią. Po prostu... Trzeba z nim trochę dłużej pogadać. Nie żebym była jakąś specjalistką...
Nagle poczułam, że ktoś mnie obejmuje (czytaj trzyma ręce na moim tyłku). Czyżby... Tak szybko przyszedł i do tego się posunął?
- Hej mała – poczułam  dość intensywny zapach alkoholu. To nie był głos mego towarzysza. Głos Adama był sekso... Bardzo męski.
- Spieprzaj – syknęłam.
Wow, maca mnie Zac Efron po pijaku, wow, marzyłam o tym (czuj ten sarkazm).
-Przecież wiem, że tego chcesz... W końcu przyszłaś sama – wybełkotał.
Adam, gdzie jesteś?...

- Jestem tutaj z moim chłopakiem.  Kocham tylko jego, więc  - nie dokończyłam zdania.
Powodem było to, że Efron mnie pocałował. Próbowałam się wyrwać, lecz na marne. Na szczęście przyszedł mój wybawca i uderzył Zaca *BADA BADUUUM*. Pijaczyna osunęła się na ziemię, a Adam... Cóż, Adam dalej go bił, więc szybko  odciągnęłam go na plażę.

- Dziękuję, że... Tak szybko przyszedłeś. Nie wiem co bym zrobiła gdy...
- Oj tam, nic takiego – podrapał się po karku.  Poza tym, przecież cię uwielbiam, nie mogłem być  obojętny. Mam nadzieję, że dostanę nagrodę!
- A dostaniesz! – pocałowałam go w policzek. Jednak on, jak to cwaniak, przekierował całus w policzek na usta. I cóż, jakoś tak wyszło, że się dość długo całowaliśmy...
                                                                                  xxx
Kurczę, special walentynkowy, heh. Macie na dzień dziecka i się cieszcie. Pisałam w szkole :'')

1 komentarz: