poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Rozdział 3: Myślimy zawsze i wszędzie.



  Po spacerze z Kentem postanowiliśmy razem pójść do „Słodkiego Odpału”. Na „nieszczęście” mego przyjaciela był tam jego kolega z dzieciństwa – Puck. Gdy rozmawiali, przypatrzyłam się mu bardziej. I nie powiem, że nie jest przystojny.
- Więc jak, Rach? – Kent patrzył na mnie błagalnym wzrokiem.
Wywnioskowałam z tego,  że muszę się zgodzić.
- Pewnie, czemu nie.
Na moją odpowiedź Puck zrobił zwycięską minę, a Kent... Chyba się załamał.
- Mówiłem, że się zgodzi. Widzimy się o 18, księżniczko! – mrugnął do mnie po czym zaczął obsługiwać stoliki.
  Gdy odszedł na bezpieczną odległość , mój przyjaciel przybliżył się do mnie.
- Na co ty się godzisz, dziewczyno?! Myślałem, że...
- Ej! Właściwie... O co chodziło?
- Zapytał czy chcesz z nim wyjść. Co oznacza, że jest tobą zainteresowany.
- Ooo... Czyżbyś był zazdrosny? – uniosłam brew do góry. Na mojej twarzy malowało się rozbawienie.
- Nie, po prostu znam Pucka i wiem, że godząc się wzbudzasz jeszcze bardziej zainteresowanie.  Martwię się i tyle – mruknął.
Niezbyt mu wierzyłam. Ale co ja mogę mu udowodnić? Przecież wszystkiego się wyprze.
- Jasne, rozumiem. Te spotkanie będzie krótkie, obiecuję ci – pocałowałam go w policzek i zaczęłam pić kawę.  Kątem oka zauważyłam, że uśmiechnął się. Bardzo mnie to ucieszyło.
                                                                         ***


Wybierając ciuchy na „spacer” nie mogłam się zdecydować. Postanowiłam ubrać pomarańczową sukienkę i do tego jakieś białe trampki. Szczerze – nie zamierzałam się starać, byleby tylko wytrwać do końca spotkania.

                                                                ***


Dochodząc na miejsce, jakie było moje zdziwienie gdy ujrzałam Pucka z gitarą. Mrugnął do mnie i zaczął śpiewać „No Name” przy okazji grając. Uśmiechnęłam się, bo znałam „No Name”. Wiele razy na apelach chłopak grał właśnie tę piosenkę.
- Sprawić, że będziesz mokra, księżniczko? – seksowny głos Pucka sprawił, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.
- Jesteś zboczonym idiotą!
- Kto mówił, że w TEN sposób? Chodziło mi o to– wskazał głową na staw, w którym pływały kaczki.
Miałam ochotę go walnąć. Serio.
- I tak jesteś idiotą – warknęłam.
Puck na to zaśmiał się.  Niestety ja nie widziałam w tym NIC śmiesznego!
- To ty masz dziwne myśli, nie ja, kochanie! – poczochrał mnie i usiadł się pod drzewem.
Zaczęliśmy rozmawiać o zainteresowaniach, kawiarence oraz o tym jak „układa” nam się w w sprawach sercowych. Powiem wam, że nie spodziewałam się odpowiedzi Pucka. Pod zboczonym, nieokiełznanym  człowiekiem krył się naprawdę...  Miły facet!
  Gdy Puck odprowadzał mnie do domu, poczułam, że jest coraz bliżej mnie. Mogę mieć paranoję, czy coś podobnego, ale naprawdę...
- Możesz mi coś powiedzieć, Rachel? – Puck zerknął na mnie ukradkiem.
- Pewnie, mów – uśmiechnęłam się lekko.
- Czy... Czy czujesz coś do Kenta?
Zaśmiałam się. Tak naprawdę nie wiedziałam co powiedzieć.
-  Wdzięczność  i przyjaźń się liczy? – uniosłam  brew i uśmiechnęłam się.
- Pewnie.
***Następny dzień***
Remont szkoły jest świetnym  pomysłem ze względu na parę faktów. Nie trzeba:  wstawać na godzinę ósmą, siedzieć dziewięć godzin w szkole i przede wszystkim: znosić krzyków. Plusy? Można się wyspać, pójść do „Słodkiego Odpału”, w którym zawsze jestem mile widziana. Po ubraniu się w mój ulubiony outfit wyszłam z domu i skierowałam się do mojej ulubionej klubokawiarni. Jednak moje myśli skupiały się jedynie na wczorajszej rozmowie z Puckiem i oczywiście pytaniem „Czy czujesz coś do Kenta”. Co miałabym do niego czuć? Jest tylko moim przyjacielem i nic więcej. Może uważa tak jak inni? Nie wiem i chyba... nie chcę wiedzieć.
Po dziesięciu minut doszłam na miejsce. Otwierając drzwi poczułam smak mojego ulubionego, czekoladowego ciasta. Natychmiast poszłam do kuchni, sprawdzić co się dzieje.
- O boże, mam pomoc! Rach! – Rozalia rzuciła się na mnie i przytuliła, że brakowało mi tchu.
- Oczywiście, że znajdziesz we mnie pomoc, ale właściwie... Co się dzieje?  - podrapałam się po głowie i oparłam o ścianę.
- Gość, który miał podpisywać te wszystkie torty i je piec, nie przyszedł. Więc musiałam je sama upiec. A jest ich aż dziesięć! Pomożesz mi, prawda? Dostaniesz jedno i udekorujesz według własnej fantazji.
- A czemu nie mam ci pomóc? – uśmiechnęłam się. -  Poza tym, dla twoich wypieków zrobię wszystko!
- To bardzo miłe. Także... Zabierzmy się do pieczenia!
Dwie godziny zajęło nam pieczenie tortów. Dekorowanie ich nie było trudne, ale nie należało też do najłatwiejszych. Gdy przyszedł czas na udekorowanie mojego tortu „według mojej fantazji” nie wiedziałam co narysować. Po krótkim czasie postanowiłam napisać fragment mojej ulubionej piosenki „Don’t Stop Believing”, który brzmiał tak: „Za jeden uśmiech mogą dzielić razem noc i tak  wciąż, i wciąż, i wciąż!”. Pod napisem narysowałam gitarę akustyczną, keyboard i saksofon.
- To jest jakieś nawiązanie, Rach? – Roza podeszła do tortu i wstawiła go do lodówki.
- Saksofon, keyboard i gitara akustyczna? Nie, czemu pytasz? – uniosłam brew do góry i oparłam się o ścianę.
- Wiesz... Na saksofonie gra Liam, gitara to świat Pucka, a keyboard... głównie gra na nim Kent.


1 komentarz: