czwartek, 2 lutego 2017
Rozdział 8: Matt i jego muzy
- Wiesz za kogo jestem przebrany? – zapytał Matt.
- Za szalonego kapelusznika. Jesteś po prostu stworzony do bycia tą postacią – zaśmiałam się. – A ja? Jak myślisz, za kogo jestem przebrana?
- To oczywiste, że za wiedźmę. Bardzo... ładną wiedźmę.
- Wiem. W końcu to tak miało wyglądać - puściłam mu oczko i zaczęłam bawić się srebrnym pierścionkiem z rubinowym oczkiem, który mi dał.
Rubiny były moimi ulubionymi klejnotami, więc muszę powiedzieć, że idealnie trafił z tym podarunkiem. Oczywiście zapytałam go, dlaczego mi to dał – wolałam się upewnić czy po balu nie zamierza mnie zaciągnąć w ciemny zaułek.
Jak się dowiedziałam, daje takie „prezenciki” każdej dziewczynie z którą idzie na bal. Zaczął w pierwszej gimnazjum i chyba nie zamierza w najbliższym czasie skończyć.
- Więc co, ucieszona? Idziesz z najlepszym kandydatem na bal, moja droga – uśmiechnął się zawadiacko.
- Nie pochlebiaj tak sobie. Jakbym zabrała się do tego wcześniej, na pewno znalazłabym kogoś lepszego – dźgnęłam go w bok łokciem.
- Scarlett! To boli! – powiedział, śmiejąc się. – A poza tym, nie tłumacz się! Wiem, że tego chciałaś – objął mnie ramieniem.
Gdzieś po dziesięciu minutach drogi dotarliśmy na miejsce. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Głośniki były zamontowane, różnokolorowe reflektory oraz lasery również. Niektóre pary już tańczyły na parkiecie. Między innymi była to dziewczyna zombie i chłopak duch.
Ale największym zaskoczeniem dla mnie było to, że nigdzie nie widziałam Reginy z jej „partnerem”.
- Akuuuku!
Oto wywołałam wilka z lasu. Blondynka przebrała się w czarny, obscisły strój czarnej wdowy, a jej partner był Iron Manem. Popatrzyłam na niego uważniej i... to był Charles. O cholera!
- Matthew, powiem jedno. NAPRAWDĘ dobrze wyglądasz w makijażu – dziewczyna poklepała go po ramieniu.
- Bardzo śmieszne. Męczyłem się z tym TRZY GODZINY. Wiesz ile mógłbym w tym czasie zrobić? – wyjęczał.
- Niejedna dziewczyna chciałaby tak wyglądać, nie przesadzaj – zaśmiałam się.
- Niejedna dziewczyna to by chciała być z nim shippowana, Scarlett – oznajmił Charles, który był lekko rozbawiony.
- Co?
Regina zaśmiała się równocześnie z Charlesem, a Matt był tak samo zdziwiony jak ja.
- Od kiedy niby nas shippują, co?
- Od teraz! Poszliście razem na bal, więc mamy nowy temat do rozmów. Jak i plotek.
-Już tworzymy kombinację z waszych imion! Wolicie „Scatt” czy „Mascar”?
- To miała być tajemnica! CHARLES, TY DRANIU – blondynka otarła teatralnie łzę.
- Od razu „draniu”! Muszą zdawać sobie sprawę, co ludzie JUŻ tworzą!
- Przypominam, że on ma dziewczynę.
- Jesteśmy w separacji, nie psuj im marzeń – powiedział Matt z lekkim rozbawieniem w głosie.
- Bardzo śmieszne. Ciekawe co zrobisz, jak oznajmię wszem i obec, że separacja się skończyła i już nie jesteśmy razem.
Charles i blondynka momentalnie zamarli. W tym ja. Nikt nie spodziewał się Sharon. Tylko Matt spojrzał na nią obojętnie i odpowiedział:
- Nie mam nic przeciwko.
Czerwonowłosa patrzyła przez chwilę na chłopaka. Wydawało się, że nie wierzyła w to, co usłyszała. Jednak po chwili poszła w głąb sali i zniknęła.
- Po trzech latach zerwaliśmy... ona i tak wróci – mruknął czarnowłosy.
Nagle rozległ się dźwięk „pukania” w mikrofon. Wszyscy odwróciliśmy się w stronę sceny na której stał nasz ukochany dyrektor.
- Widzę, że praktycznie wszyscy już się zebrali, więc możemy zaczynać. Witam serdecznie wszystkich zgromadzonych na pierwszym balu w tym roku szkolnym. Z przyczyn technicznych, niestety nie odbędzie się bal zimowy, ale nie martwcie się, karnawałowy wszystko wam wynagrodzi!
A dalej, przyznam szczerze – nie słuchałam. Bo po co słuchać o historii szkoły, jej gościach i tak dalej? Cała „poprawna” część balu rozpoczęła się od wolnego tańca. Grała stara, angielska muzyka.
- Jesteś zadowolona? – zapytał cicho Matt, jakby bał się, że wszyscy to usłyszał.
- To dopiero pierwszy taniec, więc nie wiem. Staraj się dalej, a może ci to wynagrodzę – wyszeptałam.
Po dwóch godzinach szybkiego i wolnego tańczenia, byłam wymęczona. Mój „utalentowany” partner ciągle stawał mi na stopy. Muszę sobie zanotować, by nauczyć go tańczyć. Albo po prostu nie iść z nim na bal. Usiadłam więc na trybunach, dość blisko stanowisko DJ’a.
- Cześć wszystkim. Pewnie każdy mnie zna, ale i tak się przedstawię. Nazywam się Matt Wickens, mam zamiar zaśpiewać piosenkę „Jutro” z pewną dedykacją. Ta piosenka będzie dla wszystkich, którzy mają swoje muzy, inspiracje.
- A ty masz? – zapytał ktoś.
- Mam. Nawet dwie – i zaczął śpiewać.
- Czyżbyś była muzą Matta? – zapytała mnie Regina.
Nie odpowiedziałam, strzeliłam jedynie buraka.
- To tyyle wyjaśnia, Scar – zaśmiała się i poklepała mnie po plecach.
- Cicho bądź – mruknęłam.
Po piosence Matta, bal trwał jeszcze godzinę. Oczywiście „partner” odprowadził mnie grzecznie pod drzwi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz