niedziela, 11 czerwca 2017

Rozdział 30: Nocne rozmowy

Matt
Dotarłem do domu Scarlett najszybciej, jak mogłem. Co prawda dziesięć minut mi to zajęło, jednak wina nie tkwiła w tym, że się ociągałem, tylko w tym, że udałem się pieszo. Brat potrzebował samochodu, więc musiałem biec, nic innego mi nie pozostało. A nocnymi autobusami tłuc się nie chciałem, bo to jeszcze dłużej by zleciało niż pójście na własnych nogach, mówię wam.Zapukałem do drzwi. Nie czekałem długo na otworzenie ich – dosłownie po kilkunastu sekundach, dziewczyna się zjawiła.
- Już jestem, jak widzisz – powiedziałem cicho, zamykając za sobą wejście.
- Widzę – wymamrotała w odpowiedzi, po czym przytuliła  się do mnie. Trochę zszokowany, ale jednak zadowolony z tego gestu, objąłem ją i położyłem podbródek na jej głowie.
- A teraz, na spokojnie, opowiesz mi o tym wszystkim, nie? – zapytałem, głaszcząc delikatnie ją po włosach. Spojrzała na mnie z uniesioną brwią, ale lekko kiwnęła głową i poprowadziła mnie w stronę kuchni, tym samym przerywając nasze przytulanie.
Słuchałem jej przez bitą godzinę, coraz bardziej wkurzając, a jednocześnie dziwiąc się, kto może być aż tak zdesperowany, by przysyłać listy, czekoladki (które na moje, były zatrute), róże – a do tego, straszyć w nocy.
Jak się pewnie domyślacie – albo i nie – postanowiłem odwieść myśli Scar od tej paczki, którą dzisiaj dostała i ogólnie od tego całego zamieszania z tym dziwnym gościem. Próbowałem szukać jakiegoś dobrego filmu (w tym bajek), ale można powiedzieć, że mi nie szło. Jedyne co oglądałem, to seriale i anime. Walnąłem się z otwartej dłoni w czoło, po czym przełączyłem na kanał, na którym lecieli „Przyjaciele”.
- Czyli jednak oglądamy serial. – Dziewczyna usiadła na kanapie z miską popcornu w dłoniach.
- Jak chcesz, mogę włączyć film.
- Nie, nie – pokręciła głową. – Bardzo lubię seriale, zostaw.
Uśmiechnąłem się lekko i usiadłem obok niej. Całkowicie zapomnieliśmy o sprawdzianie z geografii (który zresztą nie był aż tak ważny, chyba), ponieważ woleliśmy oglądać jak rozwija się „związek” Monicy i Chandlera niż uczyć się na jakiś test. Po jakichś dwóch godzinach, Scarlett zaczęła wkurzać się na Rossa oraz Rachel, więc rzucała popcornem w telewizor, mamrocząc przy tym jakieś obelgi na nich. I można powiedzieć, że jej określenia były zabawne. Słyszeliście kiedyś, jak dziewczyna obraża mężczyznę, mówiąc przy tym „ty kurko wodna”? Jeżeli nie, to możecie żałować.
 Nagle, wyłączyła telewizor i odstawiła miskę. Popatrzyłem na nią pytającym wzrokiem, na co ona powiedziała:
- Koniec oglądania, musimy się wyspać.
Jęknąłem cierpiętniczo. Przecież to tylko cztery godziny oglądania! Jednak, pomimo moich sprzeciwów, ona nadal trwała przy swoim, więc nie chcąc więcej dyskutować, zgasiłem wszystkie światła na dole i podążyłem do jej pokoju.
Był on niewielkiej wielkości. Ściany były pokryte beżową farbą, panele zaś wybrała sobie bardzo ciemne. Jeżeli Scarlett w ogóle miała coś tu do mówienia, oczywiście. Pomieszczenie od razu skojarzyło mi się  z popularną w naszych czasach erą na "tumblr girl". Nie będę wam tłumaczył, jaka jest ich definicja, po prostu sobie zobaczcie w internecie, jeżeli nie wiecie. Tak, miły jestem.
Na ścianach były zawieszone linki, zaś na linkach, zdjęcia przypięte za pomocą klamerek. Wydało mi się to urocze, ponieważ klamerki zostały posegregowane według kolorów tęczy.
- Do tego, będą jeszcze światełka. Ale na razie nie mogę znaleźć odpowiednich, więc jest jak jest - rzuciła przez ramię.
Skinąłem głową i zacząłem przyglądać się bliżej fotografiom. Były one prawdopodobnie wykonane starym polaroidem, który stał na szafce nocnej, tuż obok łóżka. Nagle poczułem coś ocierającego się o moje nogi. Spojrzałem w dół i zobaczyłem Midnighta, w sumie nic nadzwyczajnego. Podrapałem kota za uchem, na co on, bardzo, ale to bardzo zadowolony, zaczął mruczeć i prosić o więcej. Nie, nie przemówił do mnie, po prostu tak wywnioskowałem. Ewentualnie mój wniosek był zły, ale to nie pierwszy raz. Wracając - zacząłem głaskać go po głowie, na co on przewrócił się na brzuch i zaczął gryźć mój palec. Uniosłem brew, na co "pani domu" wzruszyła ramionami. Rzuciła w naszą stronę włóczką, przez co kot ze mnie zszedł i rzucił się na obiekt. 
- Dziwi mnie jedno - powiedziałem, siadając na krześle.
- Co cię dziwi? - zapytała, opierając się o ścianę.
- Nie masz aż takiego burdelu, jak mówiłaś. Plus, inaczej opisywałaś swój pokój. Bardziej chaotycznie.
Dziewczyna westchnęła i rzuciła we mnie poduszką. Nie próbowałem jej nawet złapać, więc trafiła mnie w twarz. Przewróciłem oczami, ale nic nie powiedziałem, tylko położyłem się na łóżku.
- Nie za dobrze ci, Matthew?
Pokręciłem głową i poklepałem miejsce na łóżku obok siebie. Scarlett z wielkim ociąganiem zgasiła światło i położyła się obok mnie. 
- Teraz lepiej - uśmiechnąłem się.
Na moje słowa, zaśmiała się i uderzyła mnie lekko w ramię. Przyciągnąłem ją do siebie bliżej i zacząłem bawić się jej włosami. Rozmyślałem nad tym, jak mogę tego jej tajemniczego wielbiciela znaleźć i przemówić do rozumu, albo chociaż przegonić. Problem tkwił w tym, że miałem tylko jednego podejrzanego i to aż tak bardzo oczywistego, że głowa boli. Innych nie posądzałem o to, no bo przecież Regina z mety odpadała, Charles też, a Sharon by się nie chciało tego robić. A Will to inna sprawa.
- Cieszę się, że ci się nic nie stało, Słońce - powiedziałem cicho.
Przekrzywiła głowę. Popatrzyła na mnie swoimi brązowymi, lśniącymi w ciemności oczami, pewnie zastanawiając się nad "głębszym sensem" moich słów.
- Też się cieszę - powiedziała w końcu. - Jestem ci wdzięczna, że przyszedłeś, Matt. Naprawdę. A mogłeś robić coś innego, przykładowo grać lub...
- Wszyscy wiemy, co mogłem robić - przerwałem jej - jednak nie zrobiłem tego, tylko przyszedłem do ciebie. Tak powinien postąpić każdy na moim miejscu, wiesz, Scarlett?
Westchnęła.
- A jakie jest twoje miejsce w tym wszystkim? - zapytała, podpierając głowę na prawej dłoni, wpatrując się we mnie. Widziałem wyraźną ciekawość w tym pytaniu i chyba wy również, prawda?
Poważnie zastanowiłem się nad odpowiedzią. Nie powinna być ona nijaka - nie dająca żadnej informacji, bo zasługiwała na to, żeby wiedzieć. Nie powinienem też powiedzieć czegoś w stylu "Odczep się, nie powiem ci choćbym miał umrzeć". Oczywiście te zdanie brzmiałoby bardziej wulgarnie jeżeli już, no ale rozumiecie o co chodzi.
- Cóż, jestem na bardzo zaawansowanym stanowisku. A teraz, idź spać - poczochrałem ją i zamknąłem oczy.
Nadal czułem na sobie jej wzrok, więc otworzyłem jedno oko i spojrzałem na nią.
- Po czym? - Scarlett delikatnie przejechała palcem po bliźnie za moim uchem.
- Nie dasz spokoju, póki się nie dowiesz, co nie? - pokiwała głową, więc chcąc nie chcąc, musiałem kontynuować. - Kiedyś, taki pijany koleś się na mnie wkurzył na jakiejś imprezie, bo postanowiłem zwrócić mu uwagę za rzucanie butelkami w przechodniów. Więc zrobił sobie tulipana i gdy odchodziłem, przywalił mi nim w ucho. Prosta historia, nie ma czego rozpamiętywać.
- Bolało?
Zaśmiałem się.
- Jak cholera. A teraz, naprawdę idź spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz