niedziela, 4 czerwca 2017
Rozdział 29: Geografia z nożem
Znacie te uczucie, kiedy chce wam się spać, ale zamiast tego, musicie uczyć się na jakiś głupi, totalnie bezsensowny sprawdzian? Tak, ja też znam. Dopiero o dziewiątej w nocy przypomniałam sobie o całogodzinnym sprawdzianie z geografii (a uwierzcie, że nienawidzę jej całym swoim sercem), więc musiałam zacząć sobie powtarzać. A zamiast tego, pisałam z Mattem.
Matt:
Taniec przed kfc był straszny. Żyją chociaż trochę Twoje stopy?
Ja:
Żyją, nie było aż tak źle xD Poza tym, kiedy powtórka z rozrywki?
Matt:
Nigdy.
Ja:
Oj no weeź, będzie bardziej profesjonalnie!
Matt:
Może. Zobaczymy, na razie muszę psychicznie się do tego nastawić, haha :p
Zaśmiałam się pod nosem i zeszłam po schodach, w celu zajrzenia do kuchni. Światła były zgaszone. Wzdrygnęłam się, na myśl, że miałabym przejść w zupełnej ciemności do lodówki, więc włączyłam latarkę w telefonie i szybko popędziłam do kuchni. Nie zdziwił mnie fakt, że było światła były zgaszone – no bo w końcu, Bridget przyszła zmęczona po pracy, zjadła to, co jej zrobiłam i powyłączała wszystko. Odłożyłam telefon na blat, po czym zaczęłam robić sobie kanapkę. Byłam głodna, to mogłam, a co! Usłyszałam dźwięk powiadomienia i od razu wiedziałam, że to była kolejna wiadomość od Matta. Spojrzałam na wyświetlacz.
Matt:
A właściwie, dlaczego ty nie śpisz? Późno już jest.
Ja:
Uczę się. Test z geografii. Nienawidzę z całego serca.
Zgasiłam światła, ponownie zapaliłam latarkę i czym prędzej popędziłam na górę. Telefon co chwilę przysyłał powiadomienia, więc spodziewałam się spamu bezsensownych wiadomości.
Matt:
Wtf
Matt:
Jaki test
Matt:
Z jakiej geografii
Matt:
Ale że jutro?
Matt:
o mój boże, dlaczego dopiero teraz mi o tym powiedziałaś?
Ja:
A czy ja muszę Ci o testach przypominać? xD
Matt:
Tak! Czekam na kolejny chatroom z Mystic Messengera i obecnie oglądam anime, więc…
Ja:
Dobra, nie tłumacz się.
Matt:
Dlaczego kropka nienawiści?
Ja:
Gdzie ty widzisz kropkę nienawiści? Aj, trzeba komuś załatwić wizytę u okulisty…
Matt:
Dzięki wielkie :^|
Moje palce wystukiwały kolejną wiadomość, aż w końcu zamarły w bezruchu, gdy usłyszałam trzask gałęzi na dole. Wyjrzałam dyskretnie przez okno, wcześniej się upewniając, że drzwi na górę są zamknięte. Zobaczyłam ciemną, dość wysoką sylwetkę mężczyzny. Pochylał się nad naszą wycieraczką (biedna, pewnie się bała tak samo jak ja), aż w końcu zostawił jakieś małe pudełko i poszedł. Zasłoniłam roletę w pokoju i próbowałam sobie tłumaczyć, że to na pewno nie jest ten, który wysyłał mi róże, ale jakoś to nie przeszło. Na palcach przeszłam do drzwi frontowych na dole, otworzyłam je, wzięłam tą cholerną paczkę i zamknęłam na cztery spusty wejście. Odetchnęłam z ulgą, po czym sprawdziłam czy Matt wysłał mi jakąś wiadomość. Standardowo, zostawił po sobie ich milion. Co się ze mną dzieje, czemu nie odpowiadam, że mam odpowiedzieć, bo inaczej do mnie zadzwoni.
Ja:
Dostałam paczkę.
Matt:
O tej godzinie? Od kogo...?
Ja:
Gdybym to wiedziała, byłoby dobrze ;)
Usiadłam w moim pokoju z nożem. Zamysł był taki, by otworzyć nim szczelnie zapakowany karton i odłożyć go do kuchni, ale potem stwierdziłam, że w razie czego, może się przydać. Westchnęłam głęboko, nadal zastanawiając się, czy lepszym pomysłem po prostu byłoby wyrzucić pakunek. Jednak, moja ciekawość zwyciężyła – zabrałam się za otwieranie, poszło mi w miarę gładko.
Znowu zobaczyłam tą cholerną różę i list, który TYM RAZEM był trochę dłuższy od poprzedniego.
Poczekaj na mnie tylko trochę,
Zlikwiduję tych, którzy przeszkadzają,
Żyć nam nie dają,
Ale warto.
Bo wtedy, gdy to się stanie
Na zawsze będziemy szczęśliwi.
Nie mogę się doczekać naszego spotkania! ;)
S.
Uniosłam brew. Jaki do cholery S? Nie znałam wtedy żadnego mężczyzny na literę S. A Sharon z mety wykluczałam, bo jakby chciała utrudnić mi życie i mnie przestraszyć, zrobiłaby to w prostszy sposób. Chyba.
Matt:
Scar, o co chodzi?
Matt:
Proszę, powiedz mi.
Matt:
Hej, nie ignoruj mnie...
Matt:
Bo zadzwonię.
Ja:
Jeez, człowieka pięć minut nie ma i od razu groźby lecą. No co to za kraj.
Matt:
Ponawiam pytanie.
Ja:
Za długie do wyjaśniania, jak na sms-y. Ale w skrócie, to chodzi między innymi o tę różę, o którą cię pytałam.
Matt:
...
Matt:
Dobra, przyjadę do ciebie, nie możesz być sama.
Ja:
Hej, nie możesz! Idź się uczyć! Poza tym, ja jestem na korkach.
Matt:
W nocy? Proszę cię. Jadę, martwię się o ciebie.
Ja:
Jesteś nieznośny.
Matt:
Przez całe życie ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz